Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maja Bratus z Brzeszcz tańczy w "You Can Dance - Po Prostu Tańcz!" [ZDJĘCIA]

Taida Jasek
Maja Bratus to 23-letnia tancerka z Brzeszcz, która od lat zaraża wszystkich swoją pasją do tańca. Teraz ma okazję zaprezentować się przed całą Polską. Maja dostała się do programu You Can Dance - Po Prostu Tańcz! Jak mówi, nie było to takie proste, bo musiała pokonać kilka tysięcy utalentowanych tancerzy.

Taniec zafascynował ją, kiedy była małym dzieckiem. Oglądała wtedy dużo programów muzycznych, w których wokaliści wykorzystywali do swoich teledysków tancerzy. Wtedy zaczęła ich naśladować. Przez ten czas taniec był raczej jednak dla niej zabawą, a swoich sił próbowała tylko w czterech ścianach swojego pokoju. - Wszystko się zmieniło, kiedy mama zauważyła mój dryg do ruchu i zapisała wraz z bratem Szymonem na lekcję tańca towarzyskiego - opowiada Maja.

Jak mówi, choć początki były trudne, to bardzo dobrze je wspomina. - Tańczyłam z Szymonem taniec, który wymaga pewnego rodzaju bliskości, a że byliśmy rodzeństwem, to współpraca między nami była dosyć trudna - mówi. Rodzeństwo często się wtedy kłóciło. Zawsze jednak starali się, by efekt ich współpracy był zaskakujący. - Mój brat był lepszy technicznie, a mnie udawało się oczarować widzów osobowością - śmieje się Maja.

Później zaczęła się szkolić pod okiem trenerów w technice tańca towarzyskiego w formacji „Szantaż” w Oświęcimiu. Wtedy na jej koncie zaczęły pojawiać się pierwsze sukcesy.

Przez następne lata dziewczyna skupiła się na poszerzaniu swoich umiejętności. - Uczyłam się tańca disco dance oraz jazzu - zaznacza. Zrezygnowała jednak z tańca towarzyskiego. W ten sposób przez kolejnych osiem lat udało jej się występować w różnych formacjach, m. in.: „Contra” oraz „Jazz One GRW”, co zaowocowało bardzo wysokimi wynikami ogólnopolskimi.

To nie było jednak takie proste. Wszystkie sukcesy to zasługa wielu godzin spędzonych na ciężkich treningach i litrów wylanych na sali łez i potu. - Każdy trening jest wyzwaniem. Nigdy nie mówię, że coś mnie boli, że nie mam siły - podkreśla. - Gdy wchodzę na salę, to wiem, że muszę dać z siebie sto procent i nic innego się nie liczy. Uwaga, skupienie i precyzja wpływa na jakość tańca - dodaje. Jak mówi, to pasja, która wymaga poświęceń, ale w zamian oddaje jej niesamowitą radość, spełnienie i wiarę.

Maja tańczy już od około 15 lat. Jak do tej pory, próbowała swoich możliwości w wielu technikach tańca, ale jej serce jest najbliżej stylu lirycal jazz. To właśnie tym stylem skradła serca jurorów w programie. - Kiedy tańczę, czuję, że moje ciało mnie porywa - mówi.

Do programu jednak zgłosiła się, by ratować swoją pasję. To dlatego, że w czerwcu tamtego roku wyjechała za granicę, by tam spełniać swoje marzenia. - Plany się jednak nie powiodły i moje skrzydła zostały podcięte - opowiada. You Can Dance to dla niej przede wszystkim szansa powrotu do zawodu. Ma nadzieję, że You Can Dance da jej warsztat, możliwość rozwoju i szybko nadrobi stracony czas. - Ten program to taki tajemniczy ogród, który może otworzyć wiele drzwi do lepszej przyszłości - zaznacza.

Maja zgłosiła się na casting w Katowicach. Chętnych do wzięcia udziału w programie było około 2 tysięcy osób. Do programu dostało się tylko 36. Jak opowiada tancerka, same castingi i występy przed kamerami nie były takie złe. - Czasem zapominałam, że to jest nagrywane - śmieje się dziewczyna. Stres dotknął ją dopiero wtedy, gdy musiała wystąpić przed jurorami. - Głos mi się trochę łamał, nogi trzęsły. Niecodziennie występuje się przed tak dobrymi trenerami, tancerzami, choreografami - mówi.

Aktualnie Maja wraz z uczestnikami programu jest na warsztatach na Malcie. To dla niej prawdziwa szkoła życia. - Jesteśmy zmęczeni, narzekamy na ból całego ciała, ale nikt z nas nie zwalnia tempa ani na sekundę - mówi Maja. Dziewczyna liczy na to, że wywalczy miejsce w finałowej czternastce. - Obiecuję, że dam z siebie wszystko - dodaje. Warto zwrócić uwagę na to, że główną nagrodą w programie jest nagroda w wysokości 100 tys. zł oraz trzymiesięczne warsztaty na Broadway Dance Center w Nowym Jorku. Jeśli uda się jej wygrać, to prawdopodobnie otworzy własną szkołę tańca. - Dążę do tego, by pasja była moją pracą. Marzę, by miała ona wpływ na innych ludzi. Uwielbiam dzielić się swoimi przeżyciami i emocjami za pomocą tańca, który bywa bardziej wymowny niż tysiąc słów - podkreśla.

Najważniejsze dla niej jest to, że w tym, co robi, wspiera ją cała rodzina. - Zawsze, gdy coś mi nie wychodziło, mama powtarzała, aby nigdy się nie poddawać - mówi. Ogromnym wsparciem obdarzyli ją również mieszkańcy rodzinnych Brzeszcz i Oświęcimia.

- Byłam w szoku, nie spodziewałam się takiego pozytywnego odbioru. To jest niesamowite. Bardzo wszystkim dziękuję - mówi. - Będę pracować najciężej, jak się da, by Was nie zawieść, by to nie była tylko moja przygoda, ale nasza wspólna - obiecuje dziewczyna. Maja w swoim zamiłowaniu do tańca chciałaby przede wszystkim osiągnąć spełnienie. Jak mówi, wszystkie marzenia są na wyciągnięcie ręki, ale wymaga to czasu i pracy - zaznacza.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzeszcze.naszemiasto.pl Nasze Miasto